poniedziałek, 12 maja 2014

Zabawy studentów, czyli podsumowanie pierwszych warszawskich Juwenaliów



Maj w pełni, a to oznacza dwie rzeczy- Maturzyści przeżywają największy stres w swoim życiu, a studenci.. Cóż, bawią się. Bawią się w wielkim stylu i to tuż przed letnią sesją. W Polsce zaczął się właśnie sezon na Juwenalia!
W Warszawie już dwie uczelnie miały okazję zaserwować trochę rozrywki studentom (i nie tylko). O MEGAWACIE wspominać jednak nie mam zamiaru, ponieważ daleko mi do estetyki disco-polo, która jest tam promowana. 
Zjawiłam się więc na juwenaliach Uniwersytetu Warszawskiego, który w tym roku rozłożył swoją imprezę na dwa dni. W piątkowy wieczór czas umilali nam między innymi Poparzeni Kawą Trzy, Dawid Podsiadło i Łąki Łan. Wtedy wstęp na teren kampusu mieli wszyscy. Ogromnie zawiódł jednak Dawid Podsiadło, który wykorzystuje jak może swoje pięć minut sławy- nie zgodził się na transmisję koncertu w internecie, nie wyszedł na bis, a sam koncert właściwie nie porywał. Dawida słychać praktycznie nie było, a na 'Trójkątach i kwadratach' szło się popłakać, takie to było.. Słabe. Niestety. 
W dobry nastrój natomiast wprawili Poparzeni oraz Łąki Łan. Trafili do mnie bez problemu i nawet trochę potupałam, chociaż od takich aktywności stronię (mieć dwie lewe nogi i pecha.. Na pewno to znacie). 

A sobota? Po raz dwudziesty na UW pojawił się Kult, supportowany przez takie zespoły jak Radioaktywny Świat, Farben Lehre i Strachy na Lachy. Wielką odmianą było to, że drugi dzień był już biletowany. I jestem tym rozwiązaniem pozytywnie zaskoczona- bilety nie były drogie (studenci: 25 zł, pozostali: 45 zł) i znacznie zmniejszyło to 'sztuczny tłum' na takich wydarzeniach. Na koncercie zjawili się bowiem prawdziwi fani, którzy byli zainteresowani, aktywni i dobrze się bawili. Zdziwiła mnie frekwencja ludzi starszych, którzy studenckie lata mają za sobą- Świadomi słuchacze, którzy płacą za wydarzenia kulturalne, w których od początku do końca chcą uczestniczyć. Poza tym wzruszyłam się, że na tak kultowe w Polsce zespoły przyszły całe rodziny, a pokolenie młodsze ode mnie potrafiło zaśpiewać z Kazikiem każdą piosenkę.

Grabaż zawiódł. Naprawdę, lubię Strachy na Lachy, mam wielki sentyment, bo od tej muzyki zaczynałam kształtować swój obecny gust i przykro mi było, że wokalista podszedł do sprawy tak... Olewacko. Kiepskie bisy, wymuszone wyjście na scenę, niecała godzina koncertu, brak większej interakcji z publicznością. A to co powiedział w wywiadzie dla UniwerekTV pokazało go w kiepskim świetle. Wielkie ukłony dla muzyki, coraz mniejszy szacunek dla wokalisty.
Tylko Kazik mnie potrafił po czymś takim pocieszyć. Solidne dwie i pół godziny z największymi przebojami Kultu. Energia, moc, szaleństwo! Pomyśleć, że mając tyle lat Staszewski dalej skacze po scenie i zdziera głos konkretnie. Sam nawet przepraszał wszystkich za fałsze i niedociągnięcia. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nikt na takie rzeczy nie zwracał uwagi.

Z kolejnych pozytywów to kwestie organizacyjne same w sobie. Powitała nas WYJĄTKOWO miła ochrona (której ewidentnie brakowało na zeszłorocznej edycji Orange Warsaw Festival), oświetlenie i rozmieszczenie całego miasteczka akademickiego. Poza tym najbardziej studentów ucieszył chyba fakt cen piwa (w końcu to wielkie juwenalia, a studenci muszą się przed sesją odstresować...). Sześć złotych to niewiele biorąc pod uwagę ceny tegoż trunku w stolicy. 

A że miałam okazję bawić się w strefie VIP... Cóż. Co dzieje się w strefie VIP, zostaje w strefie VIP. Juwenalia udane i Uniwersytet Warszawski wysoko ustawił poprzeczkę. Tym bardziej nie mogę się doczekać co zaprezentują nam kolejne uczelnie (w tym moje kochane UKSW). 

 Ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz