wtorek, 4 marca 2014

Powrót króla?

Pewnie wszyscy spodziewają się teraz Oscarowego posta, w którym swoim ciętym językiem skomentuję co się działo na gali i jak oceniam wybór laureatów. Muszę ludzi zmartwić- nie będzie oscarowego posta. Nie będzie, bo wszyscy piszą teraz o Oscarach. Jeśli dołożę do tego swoje trzy grosze to będzie istny armageddon.
Ale korci mnie tak bardzo, by chociaż napisać ze dwa zdania. Inaczej nie byłabym sobą.
Po pierwsze- niezmiernie się cieszę ze statuetki dla "Ona" za scenariusz, bo Spike'owi się należało, oj, należało mu się.
Po drugie- Leonardo Dicaprio. Serio. To już nawet nie jest śmieszne. Facet tak się stara, a wychodzi z Gali z pustymi rękoma. Dziwne, bo od roli w "Django" tak naprawdę zaczęła się jego kariera. To już nie żaden przypadek, to chyba klątwa "Titanica". Az mam ochotę biednego Leo przytulić, ugotować mu obiad i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

A przechodząc do konkretów, chciałam sobie dzisiaj trochę popłakać (dobór słownictwa nie jest przypadkowy) nad Arturem Rojkiem. TYM Rojkiem. Z Myslovitz.
2012 rok był smutny, bo wokalista stwierdził, że już nic lepszego z zespołem nie zrobi i chce zacząć swoją solową karierę. Drogi muzyków się rozeszły i tu polscy fani pewnie ryczeli nocami w poduszkę, zero przesady.
Ciężkie miesiące w studiu nagraniowym się skończyły. Król powrócił z singlem "Beksa", który ma promować jego solową płytę. Wokalista wylądował pod skrzydłami "Kajaxu", więc moje nadzieje co do płyty rosły i rosły..
Tak to jest, kiedy czeka się na coś z utęsknieniem. Oczekiwania rosną, poprzeczka idzie wyżej. Sam Rojek jest (był?) klasą samą w sobie. Stąd na mojej twarzy łzy rozczarowania, bo singiel nie porywa, a to delikatne stwierdzenie.
Jedyne co słyszę to przeraźliwe krzyki. Ktoś tam w tle ciągle krzyczy "BEKSA"  i "BEKSA" i ja już ledwo wytrzymuję. Twarda jestem, więc nie wyłączyłam przed czasem. Solowa płyta, artysta dojrzały (i stale dojrzewa), a ja mam wrażenie, że to będzie hymn zagubionych gimnazjalistów i wiecznych pesymistów. Straszna chała w głowie, że tak pozwolę sobie samego Rojka zacytować.
Jeśli ktoś jest natomiast fanem wideoklipów to jak najbardziej polecam teledysk. Fabularnie może nie porywa, ale reżyseria i montaż zasługują na pochwałę.



Ze mnie po tym poście będzie troszkę beksa. Ale w dalszym ciągu mam nadzieję, że ktoś po prostu niefortunnie wybrał utwór promujący. Album "Składam się z ciągłych powtórzeń" będzie miał swoją premierę 4 kwietnia tego roku.

2 komentarze:

  1. to może być dobra płyta ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem Rojek zawsze nieco zalatywał hmm naiwnością gimnazjalną.
    Ale, pożyjemy, zobaczymy !

    OdpowiedzUsuń